CUDA I ŁASKI » Współczesne » + Leśniów jest dla mnie jak matka…

+ Leśniów jest dla mnie jak matka…

 

Z Leśniowem związana już jestem od lat dziecięcych. Pochodzę z Jaworznika i gdy byłam jeszcze mała, moja Babcia bardzo często zabierała mnie ze sobą do Leśniowa. Chodziłyśmy pieszo, przez pola, bo było bliżej. Po Mszy św. (tzw. Sumie) szłyśmy do wujka, na obiad. Później nawiedzałyśmy grób mojego dziadka na cmentarzu, by się za niego pomodlić i wracałyśmy do Leśniowskiego kościoła na Nieszpory, które kończyły naszą niedzielną pielgrzymkę. To moje „pielgrzymowanie” do Matki Bożej sprawiło, że narodziła się między mną a Maryją więź dziecka z Matką. Stała się Ona dla mnie Matką, która towarzyszyła i towarzyszy mi we wszystkich okolicznościach mego życia. Matka Boża Leśniowska nie opuściła mnie także wtedy, gdy miałam bardzo duże problemy ze zdrowiem. Wszystko zaczęło się 27 lat temu, gdy złamałam sobie rękę w nadgarstku. Leczenie przebiegło pomyślnie, ręka się zrosła, nie odczuwałam już bólu. Po zwolnieniu lekarskim wróciłam do pracy w fabryce. Pracowałam ciężko i ręka się nadwyrężyła. Pojawiły się też jakieś dziwne narosty w miejscu zrośniętego już złamania. Zaczęłam odczuwać bardzo duży ból. Nie pomagały żadne zabiegi rehabilitacyjne. Często musiałam brać zwolnienia lekarskie, gdyż nie byłam w stanie pracować, a gdy już szłam do pracy, to ręka musiała być okręcona paskiem. I tak minęło kilka lat.
Był lipiec 1986 roku. Niedziela odpustowa w Leśniowie. W tym dniu, na Msze św. poszłam do naszej parafii w Myszkowie. Po przyjściu do domu, jak zwykle wzięłam się do przygotowania niedzielnego obiadu. Gdy poszłam do ogródka, po włoszczyznę, nasz Sąsiad zapytał się, czy nie chciałabym pojechać z nim i Jego żoną (mieli samochód) do Leśniowa. Ja natychmiast wyraziłam swoje pragnienie pojechania. Wróciłam do domu, córce pozostawiłam dokończenie obiadu, a wraz z małą wnuczką pojechałam do Leśniowa.
Msza św., jak co roku na odpust, była odprawiana na zewnątrz, na polowym ołtarzu. Ludzi było tak dużo, że nawet nie było szans, aby być bliżej ołtarza, więc stanęliśmy niedaleko źródełka, uczestnicząc w Eucharystii. Nagle poczułam przeszywający ból w ręce, a kiedy spojrzałam na nią, zobaczyłam, że już nie mam żadnych narostów, i że ból minął. Tak bardzo to przeżyłam, że tylko siłą woli doszłam do miejsca, gdzie mogłam przyjąć Pana Jezusa w Komunii św.

Po powrocie do domu, gdy opowiedziałam moim Bliskim o tym, co się wydarzyło, bardzo to głęboko przeżyli.

Na drugi dzień szłam do pracy, gdzie pokazałam Paniom, z którymi pracowałam swoją rękę. W pierwszym momencie zapytały się, czy może byłam u jakiegoś masażysty, ale wtedy opowiedziałam im, co wydarzyło się w Leśniowie i jak Matka Boża Leśniowska mnie uzdrowiła. I już do końca zmiany w tym dniu mało co rozmawiałyśmy, gdyż każda przeżywała to na swój sposób w ciszy serca. Przecież każda z nich wiedziała, jak wcześniej bardzo cierpiałam z powodu tej chorej ręki. Od tego dnia, a pracowałam jeszcze 5 lat, nie musiałam używać paska i nic mnie nie bolało.
Było to 21 lat temu i do dziś dnia, w tym miejscu ręka jest zdrowa. Jestem już starsza, mam reumatyzm, który – wiadomo – wiąże się z bólem, ale w tym jednym miejscu nigdy, od tamtego dnia, nie odczuwam żadnego, nawet najmniejszego bólu.
Matka Boża Leśniowska jest Matką, która zawsze ma dla nas otwarte Serce. Można powiedzieć Jej wszystko, bo Ona zawsze nas wysłuchuje i wspiera Swą matczyną miłością. Dziękuję Jej nie tylko za ten dar uzdrowienia, ale także za Jej codzienną opiekę nade mną i moją Rodziną.

 

Helena z Myszkowa

+ powrót